Wercyngetoryks

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Górskich Klanów Strona Główna -> Historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wercyngetoryks
Górski Wojownik



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Gór

PostWysłany: Pon 20:09, 26 Lut 2007    Temat postu: Wercyngetoryks

Mroczne sztolnie opuszczonej kopalni Mithrilu wiły się jak rzeka między skalistymi pagórkami. Stare, zbutwiałe, zagrzybiałe od panującej w kopalni wilgoci słupy i belki podtrzymujące ściany korytarzy były jedynie przerażającą karykaturą dawno minionej świetności tego miejsca. W wielu miejscach ziemia nie wytrzymała próby czasu i działania wody i pod jej naporem fragmenty korytarza zamieniły się w mulistą breję znacznie utrudniającą poruszanie się. Im jednak dalej od wejścia tym bardziej ziemia ustępowała litej skale, a zapach leśnego igliwia ustępował stęchliźnie. Od kiedy z kopalni wydobyto ostatnią bryłę Mithrilu minęło wiele wieków. W tym czasie przeróżne szlamy i pełzające ścierwa wszelkiej maści zasiedliły się w głębinach kopalni. To smród ich fekaliów dało się wyczuć powietrzu. Tym wyraźniej im głębiej zapuszczało się w mrok korytarzy. Z każdym krokiem wzrastała temperatura i wilgotność powietrza. Krasnolud szedł w dobrym kierunku. Teraz był tego pewien. Mimo, że nigdy tutaj nie był znał każdy korytarz. Każdy kamień i zakręt. Wyssał tę wiedzę i tęsknotę do tego miejsca z mlekiem matki. Daleko stąd. Na równinach Szarego Piasku, gdzie został poczęty. Poczęty jako niewolnik. Tragarz. Wart tyle ile potrafił unieść.

Im dalej od wejścia tym powietrze stawało się cięższe, bardziej swojskie. Jednak mimo natłoku miłych uczuć związanych z podobnymi zapachami coś zwróciło uwagę krasnoluda. Zdezorientowany krasnolud nie bardzo potrafił dojść do tego, co było źródłem niepokoju.

- Jakby w korytarzach mieszkały ptaszki, skowronki, wróbelki czy inne pierzaste cholerstwo, to zapewne właśnie teraz przestały by ćwierkać. Dodałoby to dramatyzmu sytuacji. Jak w historyjkach starego Fippa, Wercyngetoryks nie bardzo rozumiał dlaczego akurat teraz przypomniały mu się opowiastki kulawego barda. Krasnolud szybko pozbył się niewygodnych myśli. Zwolnił kroku równocześnie luzując rzemień, którym przypasany był do pasa topór. Zrobił kolejny krok, i coś lepkiego przykleiło mu się do okutego stalą buta. Pociągnął nosem.

- Goblinie gówno, aż ze złości zagotował się w sobie Wercyngetoryks. Jak na zawołanie, usłyszał jak po lewej stronie kilka kamyków osunęło się ze skalnego rumowiska, wypadło z bocznego korytarza i zatrzymało się na jego bucie. - Nigdy nie były wyjątkowo ciche uśmiechnął się do siebie krasnolud i płynnym ruchem wyciągnął toporek zza pasa. Wykonał półobrót, przepuścił nad ramieniem zardzewiałe goblińskie ostrze przenosząc ciężar ciała na prawą nogę i bez większej finezji sieknął toporem przez plecy pierwszego atakującego go goblina. Cichy, bulgotliwy jęk i odgłos łamanych kości był jak miód na serce Wercyngetoryksa. Chwilę potem korytarzem niósł się odgłos padającego bezwładnie na ziemię martwego, przepołowionego cielska. Kolejny goblin, zanim zorientował się, że jego kompan broczy krwią, już trzymał się za gardło, a raczej to, co po nim pozostało. Dwa kolejne zielone pomioty zaczęły uciekać. Pierwszego dosięgnął okuty but krasnoluda, łamiąc mu miednicę i kręgosłup. Chwilę później ostatni uciekający goblin roztrzaskał się o ścianę korytarza, gdy impet rzuconego topora przyszpilił go do skały. Krasnolud podszedł do wiszącego na ostrzu topora goblina, złapał za trzonek topora, oparł prawą nogą o ścianę i pociągnął. Ostrze powoli wysunęło się ze ściany. Goblin opadł na ziemię. Wercyngetoryks, z wyraźną dezaprobatą, wytarł ostrze broni o płaszcz goblina i czysty topór zatknął z powrotem za pasem.

Niska postać szła już dobrą godzinę, gdy ciszę zaczęły przerywać rytmiczne odgłosy kropel wody rozpryskujących się o skalne podłoże. Delikatnie pluski, potęgowane przez echo odbijające się od ścian, urastały do dudniących uderzeń.
Po kilkunastu metrach korytarz rozszerzył się. Wercyngetoryks podrapał się po brudnej brodzie, poprawił pas oplatający jego słusznych rozmiarów brzuch, sprawdził czy toporek wysuwa się bez problemów zza paska i ruszył przed siebie. Poczuł podmuch świeżego powietrza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamdin
Górski Skryba



Dołączył: 20 Sie 2006
Posty: 1382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: A skąd niby JA mam to wiedzieć?

PostWysłany: Pon 20:13, 26 Lut 2007    Temat postu:

JEŚLI GO NIE PRZYJMIETA - ODEJDĘ Razz


Lepszej historii nie czytałem, 6+ ode mnia......... masz moje poparcie, 100% Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wielki Topór
Administrator



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 1713
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 21:03, 26 Lut 2007    Temat postu:

Pakuj walizki Kamdinie Smile
OK, już przyjęty a historia dobra.
Nie świetna, ponieważ jakiś dziś nerwowy jestem i mnie wszystko rozprasza Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaq2
Górski Wojownik



Dołączył: 08 Kwi 2016
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 11:36, 08 Kwi 2016    Temat postu:

Witam, cicho coś tutaj, słyszę tylko świerszcze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Górskich Klanów Strona Główna -> Historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin