Zakręcona wyprawa Górskich Wojowników

Hoog

Hoog wkurzony popił piwemi zakończył jedzenie mówiąc
-Już się najadłem.

Grogo

A nie były to przypadkiem wiewiórki? Nas pogryzły... - i podrapał się po nodze...

Hoog

Hoog już dosyć miał wiewiórek więc nie chciał o nich rozmawiać.

Fror

-Wiewiórki, hmmm... tak! Były też wiewiórki ale nie gryzły tylko próbowały mi sprzedać orzechy po 10 sztuk złota za jeden!

Grogo

Grogo spróbował zupy... spokojnie wyjął topór zza pasa i roz [ekhem] kociołek. Po czym wyjął z plecaka dwie kieubaski z dzika i zaczął sobie je pogryzać...

Hoog

-Ja bym nie brał od nich nic na twoim miejscu.

Wielki Topór

Topór w końcu się obudził, zwobiony zapachem kiełbasy z dzika i rzekł:"Co na śniadanie?"

Grogo

Mam jeszcze cały pęczek kieubasy... może zrobimy jakiś rożen?

Fror

- Nie jestem taki głupi żeby brac orzechy od gadających wiewiórek!- mówiąc to pokazał trzonek swego topora na którym dyndało kilka wiewiórczych kit i zaśmiał się.

Hoog

-Ja jestem za rożnem- mówi głodny Hoog.

Wielki Topór

"Ja też."-rzekł krasnolud, oblizując się na samą myśl o jedzonku.

Hoog

Hoog ogląda rude kity mamrocząc.
-Dobrze im tak.

Grogo

Po chwili [gdyżjesli kilka krasnoludów cośpostanowi nie trzeba długo czegać] rożen był gotów i skwierczało na nim kilkanaście kieubasek...

Fror

- Ja tymczasem muszę skoczyć za kszaczek czy raczej może za potrzebą.- i pobiegł w chaszcze.

Grogo

Zdejmując keiubaski - Toporze. Mamy mało zapasów. Trzeba będzie albo polować albo upolować market po drodze.