Zakręcona wyprawa Górskich Wojowników

Fror

Fror także nie spał, nie mógł zasnąć. Nie wiedział czy to dlatego, że prawie nic nie wypił czy przeszkadzały mu dziwne kroki niesione echem po sali.
- Hoog, Hoog cóż to za wypadek?

Grogo

Grogo leżał z otwatrymi oczami i wpatrywał się w sufit...
Obudził się koło południa następnego dnia i zaczął przechadzać się po wszystkich możliwych komnatach. Nic nie znalazł. Próbował poruszać posągami - Nic. Z nerwów uderzył w jeden z nich toporem - posąg przedstawaił klęczącego na jednym kolanie alfa z łukiem wycelowanym w górę - i rostrzaskł go na kawałi. Zostały tylko nogi a z jednej z nich wystawało coś dziwnego. Grogo poruszył to i otworzyły się wrota naprzeciwko drzwi wejściowych. Grogo szybko zjadł kilka kiueubasek z dzika i zaczął budzić towarzyszy.

Wielki Topór

Topór obudził się słowami "Czego, czego? Pali się?"

Gryn

Gryn niezadowolony usiadl na poslaniu
- Co się dzieje! Daj nam spokój! - ale gdy zobaczyl wesołego Groga wskazującego na rozwalony posąg zrozumiał, że wydarzylo się coś ciekawego... Zerwał się i czekal na wyjaśnienie zachowania Groga, reszta towarzyszy także wstała, niektórzy zdziwieni taką pobudka także czekali na wyjaśnienia...

Grogo

Grogo zaczął opisywać jak do tego doszło i powiedział że był już tam i nie jest to kolejan komnata tylko tunel - Ale nie tunel trolli tylko bardzo dobrze wykonany tunel krasnoludów. - Po czym zachęcał wszystkich aby wznowić wędrówkę i w końcu się stąd wydostać.

Gryn

- Jak najbardziej, idziemy dalej... dosyć mam już gnicia w tym lochu...
Gryn poklepał Groga po plecach, gdyby nie on nie wie co by się wydarzyło, a teraz cała Drużyna Topora idzie dalej, w nieznane im strony, pełne przygód i dziwnych stworzeń... Gryn palił się do wymarszu, ledwie coś przekąsił (dużo energii nie stracił siedząc w tej znienawidzonej krypcie) i zaczął razem z Grogiem ponaglać innych...
W końcu ruszyli, okazalo się, że tunel rozgałęzia się w kilku miejscach...
- Lepiej trzymać się razem inaczej nigdy stąd nie wyjdziemy... Brakuje mi slońca wschodzącego nad górami... - westchnąl Gryn.
- To mi wygląda na jakąś starą krasnoludzką kopalnię, niektóre odnogi obniżają się w głąb ziemi, radzę kierować się w górę.
Przez kilka godzin plątali się po korytarzach szukając wyjścia... Aż wreszcie Topór ujrzał coś co wydawało się być promieniem światła, wszyscy ruszyli w tą stronę... Gdy podeszli bliżej nie mieli już wątpliwości...
- Wyjście!!!!!!!!!!! - wrzasnął Gryn, po czym zaczął biec do otworu. Lecz nagle ziemia zaczęla sie trząść, z bocznych korytarzy wybiegły trzy znajome trole, zagradzając drogę Grynowi...
- Bracia, czuję, że wyjście z tych podziemi będziemy musieli sobie wywalczyć... - rzekł Gryn cofając się ostrożnie...

Grogo

Grogo wydobył tarczę i topór. Stanął w pozycji obronnej i czekał na decyzję innych. Cała drużyna stałą z wyciągniętymi toporami i jednocześnie ruszyli w stronę trolli. Gryn i Grogo dopadli jednego, Topór następnego a Hoog samotnie walczył z trzecim. Grogo i jego kompan szybko uporali się z przeciwnikiem i pobiegli pomuc dwum pozostałym kompanom... Po chwili mogli już wyjść z tunelu i ujrzeć słońce które już kłaniało się na zachód. Grogo zarzucił tarczę na plecy a topór zatknął za pas. Napił się Pogromcy Trolli [hehe] i zaćmił fajkę.

Wielki Topór

Gdy nasza drużyna wyszła z góry, zobaczyła rozległy płaski teren. Niestety widok ten nie był przyjemny. Wszystko na tym terenie było martwe i szare.
"Doszliśmy do teremów zamieszkałych przez nieumarłych"-rzekł Topór-"Prawdę mówiąc, powinniśmy ich omijać, a szczególnie oddziały szkieletów dowodzone przez nieumarłych magów-licze. W ogóle nasz oręż nie jest tu skukeczny. Niestety nie produkują juz w Rivangoth młotów bojowych, a najlepszym sposobem ubicia martwiaka, jest broń obuchowa, niestety takiej raczej nei posuadamy.
Więc najlepiej by było jak najszybciej przedostać się przez te tereny, bo na pn-zach. jest kraina drowów, do której zmierzamy"-zakończył Mistrz Gór, rozglądając się nerwowo dookoła.

Grogo

- A gdyby uderzyć szkieleta toporem tak moco żeby się rozpadł? - Zainteresował się krasnolud.

Wielki Topór

"Odrąbiesz mu jakąś kość, a on dalej będzie walczyć. A jak jest z nimi licz, to będzie je animował."-odparł Topór.

Grogo

No to niedobrze. - stwiedził Grogo. - Radziłbym trzymać się gór i nimi właśnie wędrować. Co o tym sądzisz Mistrzu?

Gryn

- Tyle, że nadłożymy straszny kawał drogi... decyzję pozostawiam mistrzowi, ja nie wiem co bym wolał - wlec się mozolnie skrajem równiny, przez góry czy ryzylować przedzierając się przez Plaskowyż Nieumarłych...
Gryn rozejrzał się po ogromnym, pokrytym popiołem terenie. Nie było widać śladów nieprzyjaciela w okolicy, ale mogły to być tylko pozory. Spojrzał na Topora pytająco...

Grogo

Grogo także nie wiedział co począć więc wszystko spoczywało na bardach Mistrza Topora. Krasnolud zaćmił fajkę i napił się Pogromu goblinów...

Gryn

Topór długo rozmyślal i zwlekał z odpowiedzią...

Wielki Topór

"A więc tak. Idziemy równią, bo gdybyśmy szli naokoło, to byśmy nadłożyli drugie tyle drogi."-w chwili gdy krasnolud kończył swoje słowa, na zboczach górskich ustawiła się wataha wików, licząca ok. 50 osobników i zaczeła warczeć....