Zakręcona wyprawa Górskich Wojowników

Kamdin

Sssssssssssssss...... Sssssssssssssssssssssssssss...........
Syk powoli robi się coraz głośniejszy...
Kamdin oparł rękę na rurze biegnącej po lewej stronie... właściwie zastanawiał się skąd ona się wzieła, bo dopiero teraz ją zauważył... Rura nie jest gorąca, ale czuć ciepło... Hammerfang widocznie miał rację mówiąc że zawsze pod górkę...
Ssssssssssssssssssssss...............
Coraz głośniej....
-Bracia! Chyba czas abyśmy porozmawiali nieco o naszych Czerwonych Krasnoludach...
Usiadł na posadzce
-Zresztą i tak mnie nogi coś dziwnie bolą... duszno tu... Więc? Chcecie coś wiedzieć o Nich?

hammerfang

-no , przydaloby sie. jesli mamy jakos przechytrzyc tych mechanicznych straznikow to musimy sie choc troche do nich upodobnic

Kamdin

-No dobra: Te roboty są mechanicznymi tworami z zębatek, mithrilu, kół przekładni i innego cholerstwa, ożywionego z pomocą ludzi z Mithios. Jak je pokonać? Jeśli macie proste mithrilowe ostrze to przetnijcie rurkę z kauczuku która parę doprowadza do potwora, i poczekać klikanaście sekund aż ostygnie... Można też odciąć mu głowę... ale kark to mithrilowy okrąg o średnicy 10cm... nie wiem jak się przebijecie...
Zerka dookoła, i kontynuuje:
-Tak patrzę na te ruiny i wcale nie muszą być tak stare jak mi się wydaje. Myśle że przy odrobinie szczęścia nawet jakąś pustą kwaterę z kilkoma piętrowymi łóżkami znajdziemy i działajacym ogrzewaniem...
Przerywa na łyk miodu z bukłaka...
-Chce ktoś łyknąć?
Zagryza rumowym cukierkiem....

hammerfang

-poprosze. ale wracajac do sprawy rannego gryna, to przeciez jakos go doniesiemy... Ja go tak nie zostawie

Kamdin

-Jesteśmy kilometr od niego.... Idę z tobą! Reszta niech idzie my was dogonimy jakoś...
Zwraca się do Hammerfanga
-Chodżmy więc...
Znika w ciemnościach za towarzyszem...

hammerfang

brnac powoli przez nieogarniona ciemnasc Hammeer nagle uslyszal mechaniczne dzwieki
-<szepcze>Stoj i cicho. do sciany

Fror

Dopiero teraz w świetle pochodni towarzysze zobaczyli, że Fror jest podrapany, a jego topór jest zakrwawiony ciemną brudną krwią.
- To ja wyjaśnie, gdy hammerfang znalazł to piwo w krzakach to chciałem spróbować. Dobre było więc tak piłem że się schlałem i usnąłem w krzakach. Obudziły mnie dopiero odgłosy walki więc zacząłem biec w tym kierunku z toporem ale... byłem pijany i... no mówiąc wprost nie zauważyłem drzewa potem zaroiło się od wilków walczących z umarlakami to im troche pomogłem ale jak was zobaczyłem zacząłem biec do was. Wilkom się udało, rozwaliły chyba 3/4 umarłuch reszta gdzieś się pochowała ale nigdzie nie widziałem liczów.

Kamdin

-Szczęściarz.... choć ominął cię mój "obłęd" który Grogo z pewnością zapamięta po wsze czasy...
Zadziwił się lekko
-To ty idziesz z nami po Gryna?

hammerfang

-dobre pytanie. ale moment nie ten. ciszej, ktos lub cos nadchodzi...

Kamdin

-Gdzie? ja nic nie.... slyszysz? syczenie! Robot!
Wyciągnął obydwie siekiery zza pasa i rozstawił nogi, po chwili powiedział
-On nadchodzi od strony Gryna! Dobił go?!?!?! GIŃ MECHANOLUDZIU!!!
Rzucił się na potwora...

hammerfang

Hammer wzial sobie na cel jedno miejsce na robocie. gumowa rurka...
-Gin bez tej cholernej pary!

Fror

Fror rzucił kamieniem w głowę robota odwracając jego uwagę.
- Hammer tnij, tnij!

Kamdin

Hammer tnie ale ostrze odbło się od cienkiej rurki
-Z MITHRILU!! TYLKO BROŃ Z MITHRILU!!!

hammerfang

<teraz albo nigdy>pomyslal Hammerfang i cial toporem. para buchnela mu w twarz, az powalilo go na ziemie
-udalo sie teraz tylko czekac az ostygnie!

Fror

- Dobra robota hammer! Dobra!